Forum www.piechotabrytyjska.fora.pl Strona Główna www.piechotabrytyjska.fora.pl
rekonstrukcja piechoty brytyjskiej z XVIII-XIX wieku
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hel 1810-12
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.piechotabrytyjska.fora.pl Strona Główna -> History-Historia-chwała brytyjskiej piechoty.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tom Farell
Corporal



Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kerry Mountains

PostWysłany: Czw 12:49, 05 Maj 2011    Temat postu: Hel 1810-12

UWAGA! W ZWIĄZKU Z TYM, ŻE MOJE WŁASNE ROZWAŻANIA ZESZŁY JUZ NIECO WYRAŹNIE ZANADTO Z TEMATU HELU, PROPONUJĘ PRZYJĄĆ, ŻE TEMAT TO WŁAŚCIWIE: "HEL I ZATOKA GDAŃSKA 1810-1812".

Gregor zagaił na temat lądowania na Helu. Poszukałem co się dało i znalazłem tyle, żeby stwierdzić, że informacje są sprzeczne a co najmniej rozbieżne, względnie nie potwierdzające się wzajemnie. Możliwe, że do czegoś się dotrze jeszcze, ponieważ angielska obecność na Bałtyku w latach 1806-1813 była silna i znaczna i dość dobrze udokumentowana. No i stała, ze względu na wyspiarskie bazy w Kattegacie i u wybrzeży Szwecji. Głównym motorem tego postępowania była konieczność ochrony handlu, w tym materiałami strategicznymi szczególnie dla marynarki wojennej. No, mniejsza ze szczegółami, ale opisy wielkich konwojów płynących od Hanö przez Bełt do Anglii, są naprawdę imponujące.

Wariant I: Jacques Domange pisze w swojej książce poświęconej w istocie umundurowaniu armii francuskiej od Rewolucji po kres I Cesarstwa, w rozdziale o armii Księstwa Warszawskiego o epizodzie z dziejów 11 pp XW. Jest tam informacja o odparciu 1 października 1810 r. przez placówkę obsadzoną przez Polaków próby lądowania Anglików na Helu (le poste important), co spowodowało (ach ta francuska przesada!) "wobec energii Polaków, że zemścili się za porażkę bombardując przez trzy dni małą miejscowość Hel. Ale pododdział regimentu pod komendą por. Załuskiego odznaczył się brawurą i nieustraszonością". No, wywarło to wrażenie zarówno na wrogach jak i przyjaciołach, albowiem perfidny Albion podwinąwszy ze wstydem rufy pożeglował w siną dal, zaś Cesarz zachwycony męstwem Polaków, 1 kwietnia 1811 wziął pułki 10 i 11 XW na swój żołd, włączając je krótko później do nowo utworzonej 7 dywizji gen. Grandjean. I wcale nie był to primaaprilisowy żart.

Z kolei Anglicy o tym nic a nic nie wspominają. Rok 1810 upłynął sir Jamesowi Saumarezowi na szarpaninie z Duńczykami i ochronie floty handlowej, ale nie trafiłem na nic o desancie na wyspie (l'ile de Hela) Hel. Tak, tak, na mapie Schröttera, najbardziej dla naszego rozważania aktualnej (1799-1802), koniec Helu jest sporą wyspą, zaś mierzeja jest zaprawdę nieciągła. Już przypuszczałem, że Anglicy chcieli zająć Hel i założyć tam coś na kształt placówek na Anholt bądź Hanö. Jednak brak na ten temat jakiejkolwiek wzmianki w raportach Saumareza, zaś te są dość dobrze opracowane przez Rossa (wyd. 1838 - w google books). Jest też taka możliwość, że brak sukcesu w akcji został sierotą i nie doczekał się metryczki. Przynajmniej takiej, która opuściłaby biura Admiralicji i przedostała się do pamiętników i do "Gazette" bądź "Gentelman's Magazine".

Wariant II: mijają dwa kolejne lata, zbiera się na wojnę między cesarstwami. Na Bałtyk powraca flota sir Jamesa Saumareza, któremu towarzyszą kontradmirałowie Morris i Martin. I tu chodzi o Thomasa Byama Martina. Podniósłszy proporzec na "Aboukir", 74 (fajnie to brzmi), z drugim liniowcem "Orient", 74, oraz mniejszymi jednostkami, pożeglował na Bałtyk przebywając Bełt 10 czerwca 1812, by około 20 czerwca znaleźć się w pobliżu Gdańska. Tu spotkał się z rosyjską fregatą a w pobliży Lipawy kilka dni później z fregatą szwedzką. Flotylla pożeglowała w kierunku Rygi i zakotwiczyła przy Dünamünde 5 lipca. Admirał Martin przygotował tu flotyllę niewielkich jednostek - kanonierek - do ostrzału okolic miasta, przygotowując się do wzięcia udziału w obronie Rygi przed spodziewanym oblężeniem przez X korpus Wielkiej Armii. Kanonierki obsadzono częścią ludzi z "Aboukira" i "Rangera" (slup, 18 dział) 12 sierpnia przypłynęła rosyjska fregata prowadząc 33 kanonierki, które dołączono do ww. flotylli kpt. Stewarta. I tu zaczyna się ciekawa historia, gdyż adm. Martin wpadł na ciekawy pomysł demonstracji na tyłach wroga, obliczony na związanie części wojsk mogących iść na wschód. 22 sierpnia "Aboukir" i "Orient" na czele flotylli 13 transportowców rosyjskich wziętych z Rygi, załadowanych wojskiem (jak się zdaje marines w liczbie 400) oraz "rozmaitymi luźdmi ubranymi tak, by dla widza wyglądali na wojsko". 3 września flotylla osiągnęłą rejon Helu ("the fleet reached Heel near Danzig", bądź w inym źródle "on the heel - tak, z małej litery, jak pięta czy obcas - of Danzig") i tam zaczęto przedstawienie obliczone na związanie Francuzów a nie na zajęcie przyczółka. Flota weszła do zatoki pod banderami szwedzkimi, by dodatkowo zdezorientować obserwatorów. W rejonie Helu wysadzono tych 400 marines i wycofano ich. Markowano lądowania w inych miejscach. Ostentacyjnie i z uporem. Prowadzono też w kilku miejscach - niestety tu wyjątkowo brak precyzji - ostzał umocnień w rejonie Gdańska. Admirał Martin szerzył też propagandę rozpuszczając po wybrzeżu proklamacje po niemiecku i szwedzku. Cała akcja trwała około trzech tygodni, po czym transportowce z częścią eskorty odesłano do Rygi, zaś "Aboukir" i pozostała część sił Martina dołączyła pod Hanö do eskadry kontradmirała J.N. Morrisa. Martin już, jak się zdaje, sam do Rygi nie wracał, gdyż korespondencję spod Rygi do adm. Saumareza podpisuje ktoś inny, nie Martin (tak konkretnie to Hew Stewart, ten od kanonierek - patrz: "London Gazette No. 16661 z 24 października 1812). Niestety, zarówno cytowane przez Rossa listy Saumareza jak i te kierowane do Saumareza, nie wspominają o samej akcji. Ross ją tylko opisuje. Ale Ross był porucznikiem na "Victory", 100 ( Smile ach jak pięknie ), u boku Saumareza i to wprowadzonym w sprawy admirała, posyłanym do Szwecji, prowadzącym korespondencję, więc pewnie wiedział co pisze. Także publikowane w londyńskich czasopismach listy Martina i Saumareza o akcji nie wspominają, za to jest dość obfita korespondencja między obydwoma dowódcami dotycząca Rygi. I pisana przez Martina "Z pokładu "Aboukir", w pobliżu Rygi".

Wniosek: Mamy do czynienia z dwiema osobnymi akcjami, bądź z pewnym nieporozumieniem wynikającym ze zlokalizowania tej samej akcji w różnym czasie.

Do dalszych badań.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Pon 15:21, 09 Maj 2011, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gregory
Sergeant



Dołączył: 20 Kwi 2009
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:58, 05 Maj 2011    Temat postu:

Świetny materiał! Informacja (podana z opóźnieniem?) o wydarzeniach przypisywanych rokowi 1810 jest w którymś z numerów Gazety Koresopndenta Warszawskiego i Zagranicznego z 1811. Muszę uzbroić się w cierpliwość i w końcu przeryć Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gregory dnia Czw 13:02, 05 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marines
Administrator



Dołączył: 19 Kwi 2009
Posty: 265
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Danzig

PostWysłany: Czw 14:36, 05 Maj 2011    Temat postu:

Wow-Tom kawalek niezłej roboty-ha wiec mozliwe zę Marinsi wyłazili sobie na brzeg w kilku miejscach ;)Troche się tu czerwone kubraki kręciły Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom Farell
Corporal



Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kerry Mountains

PostWysłany: Czw 15:06, 05 Maj 2011    Temat postu:

Tak nawiasem mówiąc, akcje admirała Martina pod Rygą żywo przypominają wyczyny Horatio Hornblowera tamże, opisane w "Komodorze". Pewnie Martin był inspiracją dla Forestera. Akurat Horacy nie wpadł na pomysł dywersji helskiej, niestety. Za to w książce przeprowadził błyskotliwą akcję łodzi na Zalewie Wiślanym celem zwalczania kabotażowców (" Tam wzięliśmy i zniszczyliśmy... - raportował Vickery -... ten... ten.. "Fried Rich" z Elbląga") . Być może też inspirowaną czymś, czego się dopiero doszukamy. Forestera, niestety, już się zapytać nie da. Chyba, że przy użyciu talerzyka i stolika.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Nie 18:23, 03 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scot
Sergeant



Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:44, 06 Maj 2011    Temat postu:

Świetne! Naprawdę bardzo przydatne materiały tym bardziej, że materiałów na temat Helu 1810-12 jest naprawdę niewiele.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Scot dnia Pią 9:45, 06 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom Farell
Corporal



Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kerry Mountains

PostWysłany: Pią 12:47, 06 Maj 2011    Temat postu:

Dziękuję.

Znalazłem jeszcze coś. W "Geschichte der siebenjährigen Leiden Danzigs von 1807 bis 1814" są opisane dwie akcje angielskiej floty w Zatoce Gdańskiej.

Pierwsza:

" Obok trwających już wymuszeń (doszły nowe): zagrażający na morzu Anglicy, celnicy, taryfa kontynentalna, branka do marynarki. Znikąd ratunku, nigdzie nań widoku. Od końca miesiąca czerwca 1810 roku pojawiła się na Bałtyku liczna flota angielska. By doszło do desantów, wydawało się być nieprawdopodobnem, jednakże nie całkiem niemożliwem. Siły Królewsko-Pruskie wciąż były w ruchu by strzec wybrzeża, jak też przeszkadzać im w kontakcie z lądem. Wyglądało na to, że głównym celem (Anglików) było utrzymanie stanu strachu. Był także stąd (z Gdańska) odesłany oddział wojsk polskich na Hel, gdzie częściowo zginął. Przecież cała sprawa nie miała jednak większych następstw i chmury przeszły."

Trochę to poetyckie i mało ścisłe, jednak autor był cywilem i gdańskim notablem, stąd nie musiał się wyznawać na wojskowości. Wojował, jeżeli już w ogóle, groszem. Ciekawa jest uwaga o napięciu w armii pruskiej, traktującej - ochoczo czy nie - Anglików jak wrogów, nie przyjaciół. Wzmianka potwierdza fakt obsadzenia placówki helskiej przez Polaków, zaś jeżeli z Gdańska - to z 10 bądź 11 pp XW. Następny akapit zaczyna się zabawnym stwierdzeniem, że Anglicy na morzu nie podejmowali szczególnie wrogich działań a już zwłaszcza nie przeciwko mieszczanom. Za to już wkrótce w, w tym samym roku, do kraju dotarł nowy rodzaj wroga: CELNICY (Douaniers). I dalej jest jazda po celnikach.

Drugi fragment po przerwie obiadowej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Pią 12:47, 06 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom Farell
Corporal



Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kerry Mountains

PostWysłany: Pią 17:49, 06 Maj 2011    Temat postu:

Wzmianka druga:

Zaczyna sie wlaściwie od wyjazdu Rappa 23 czerwca i jego niespodziewanego dla mieszkańców powrotu 26 czerwca. "Kurier cesarski dogonił go w Braniewie z rozkazem powrotu do Gdańska, ponieważ był niezbędniejszy tam, gdzie konieczne było strzeżenie wybrzeża przeciw zagrażającym mu Anglikom, których liczne okręty dały się zauważyć. Zostały też niezwłocznie wysłane oddziały do Nowego Portu, wszelako bez jakiegoś działania z angielskiej strony, wyjąwszy jedynie pojedyncze kontrolowanie szkut z drzewem, odwiedziny na Helu (gdzie nawet szczepili od ospy). W efekcie Rapp otrzymawszy nowe rozkazy wyjechał znowu 3 sierpnia i powierzył gubernatorstwo generałowi La Grange, ktorego dywizja byla rozlokowana w mieście i wokół niego, wobec nieobecności Daenbelsa."

Dalej jest sporo cierpkich uwag pod adresem La Grange'a, dużo o upadku dyscypliny, która kwitła zaprowadzona przez Rappa, jak się wydaje najmilszego z możliwych okupantów (W poprzednim rozdziale autor pisze o nim jako o darze Pokoju Wiedeńskiego. Nie wiem na ile serio a na ile uszczypliwie.), za ktorego szło wszystko jak należy, zaś La Grange żołnierzy rozpuścił i przez tę łagodność posterunki były źle obsadzane itd.

No ale dalej: " Jednak strach przed Anglikami nie był calkiem bezpodstawny, albowiem gdy tylko Rapp był trzy tygodnie poza miastem, pojawiły się na redzie 23 okręty wojenne, zbliżyły się, łodzie zaczęły badać głębokość dna redy (sondować). Z dzieł (Werken - pewnie dzieł obronnych, umocnień) oddano do tych łodzi kilka strzałów, zaś w odpowiedzi niektóre z okrętów przybliżyły się i zaczęły przez pięć godzin miotać granaty i bomby na Nowy Port. Bez szczególnego efektu jednak, wyjąwszy przerażenie, jakie wszystkich opanowało. Wszyscy stamtąd uciekli. Okręty pozostawały tam więcej dni, niczego nie próbując czynić, raz tylko wysyłając parlamentariusza, którego depesze pozostały (nam - to pisze cywil, przypominam) nieznane. Po 14 dniach okręty zniknęły."

Wszystko by się zgadzało z grubsza. Około 20 czerwca eskadra Martina była na wysokości Gdańska, był więc czas na opisane wyżej zabiegi. Jak wynika z powyższego, posterunek, ce poste important de l'ile de Hela, już nie był tak important, bo nie walczono o niego. Nawet - jak wynika z tekstu - podjęto działania mające przekonać ludność o przyjacielskim charakterze wizyty. Jeżeli chodzi o szczepienie to dosłownie było napisane: "woselbst sie sogar die Schutzblattern einimpften", czyli: gdzie nawet szczepili ospę. Obecnie raczej się na określenie tej choroby używa słowa Pocken lub łacińskiego Variola, jednak w końcu XVIII i początkach wieku XIX funkcjonowało określenie Blattern bądź Schutz=Blattern. Tu jest słownikowy przykład: [link widoczny dla zalogowanych] . Na górze strony 159(161 w druku) u góry. Na marginesie - bardzo ciekawa i pouczająca książeczka: "tak więc chcę wszystkie moje dzieci zaszczepić kazać od ospy". Ale mi temat do rozmowy z panną. O krowiance i śladach po ospie na gębie. No ale z drugiej strony świadczy to o nowoczesności i postępowości. A jak pamiętam ze studiów, jeszcze w połowie XIX wieku jakiś mędrzec pruski grzmiał, że "przez szczepienia wyrodnieje naród niemiecki i brak jest rekruta!"
Martin miał na to czas. Wojny dwu cesarstw formalnie jeszcze nie było. Gdy 20 czerwca dotarł w rejon Helu, wojna była gotowa ale nie zaczęta. Rozpoczęto ją dopiero 23/24 czerwca choć ogłoszono 22 czerwca. Dlatego oczywiście Rapp wyjeżdżał etc. Po kilku dniach Anglicy zniknęli i chwacki Alzatczyk mógł pojechać na wschód, wspierać swego Cesarza. Ale co nagle, jak powiadają, to po dyjable. Jeżeli wyjechał 3 sierpnia, to już żagli eskadry na pewno na zatoce ani nigdzie indziej nie było widać, gdyż "Aboukir" 5 lipca stał już przecież na kotwicy przy Dyjamencie pod Rygą. Tak, że staranny i przezorny Rapp, bardzo dokładnie się upewnił, że na morzu niczego niebezpiecznego nie ma. Hura!
Martin o wojnie dowiedział się zapewne od dowódców wzmiankowanych fregat, pewnie tej pierwszej, rosyjskiej.
Druga w 1812 obecność angielskiej floty pod Gdańskiem opisana powyżej, byłaby więc akcją Martina z września tego roku. Z grubsza czas by się zgadzał.Choć raczej 4 niż 3 tygodnie po wyjeździe Rappa.
Tak, że jednak miały miejsce co najmniej te trzy akcje, z tego dwie na Helu.

W poprzednim poście były w tekście wymienione nieszczęścia, w tym branka do marynarki. Dokładnie było napisane: Matrosenpressen.

Na razie nic mi więcej nie wpadło, jak coś nowego znajdę, napiszę.

Gregory, mógłbyś przeszukać "Korrespondenta"? Chętnie bym przeczytał tę notatkę. Ogólnie są duże rozbieżności przy patrzeniu z różnych punktów widzenia na te same wydarzenia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Pią 18:21, 06 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marines
Administrator



Dołączył: 19 Kwi 2009
Posty: 265
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Danzig

PostWysłany: Pią 17:58, 06 Maj 2011    Temat postu:

Niezłe "kwiatki"-krótko mówiąc,nikt nie moze nam zarzucić anachronizmu w naszej brytyjskiej zabawie Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom Farell
Corporal



Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kerry Mountains

PostWysłany: Pią 18:43, 06 Maj 2011    Temat postu:

Ciekawe, że w swoich pamiętnikach Rapp w ogóle nic nie pisze o angielskiej flocie. Ogólnie, bardzo się rozpisuje o kampanii 1809, zaś swój pierwszy okres gdański kwituje jakoś dwoma rozdziałami. Nie rozwodzi się zanadto. Jest tam o użeraniu się z gdańskimi kupcami i w ogóle łykami znad Motławy. Na szczęście te ich pretensje można załatwić sadzając skarżących się na tydzień do Weichselmünde. Co prawda cesarz nie bardzo rozumie interesy no i Niemców a Gdańszczan szczególnie ale... to już przezorny choć dzielny oczywiście Rapp pewnie napisał po wojnie. Nie darmo szeptano i pisano o statkach z Gdańska, które miały płynąć do Bordeaux a podły wiatr gnał je, nieszczęsne, do Yorku. Massias coś przewąchał, nawet protestował, pisał do Francji, ale on był takim dworskim podpadziochą od czasu afery z księciem d'Enghien..., niespecjalnie groźnym. No, kto zna lepiej charakter łyczków, zwłaszcza znad dolnej Wisły, ten nie zginie. Dokladny i szczegółowy opis w pamietniku zaczyna się od wyruszenia na Rosję. Nie ma tam nic o konieczności powrotu i ochrony miasta w końcu czerwca do początku sierpnia. Szkoda.
Nie przeglądałem końca książki, o obronie Gdańska w 1813. No to już inny temat po prostu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Pią 18:45, 06 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scot
Sergeant



Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:44, 06 Maj 2011    Temat postu:

Cóż - jeszcze niedawno w nas wątpili Wink Przynajmniej będziemy bardziej "historyczni" dzięki takim informacjom Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Scot dnia Pią 22:45, 06 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom Farell
Corporal



Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kerry Mountains

PostWysłany: Sob 9:31, 07 Maj 2011    Temat postu:

Doczytałem się jak to było z tą branką do floty. To tak nieco inaczej niż w starej, dobrej Anglii. Nie na modłę szanghajską, pałą w łeb i do wora ale tak bardziej po dobroci. 28 września 1810 w Fointainebleau dan był dekret cesarski, w którem stało, że: miasta Brema, Hamburg, Wismar, Rostock, Lubeka i Gdańsk mają dać odpowiedni (dla każdego miasta inny) kontyngent marynarzy. Należało się wystarać o marynarzy w wieku od 22 do 34 lat, silnych, zdrowych i takich co już najmniej trzy lata pływali po Bałtyku "lub niemieckich morzach" na statkach o ładowności większej niż 150 ton. Wyposażenie marynarza obciążało oczywiście miasto a w razie dezercji takiego, rzecz jasna miasto miało obowiązek wystawić i wyposażyć następnego, tak by ogólna liczba była stale zachowana. Gdańsk miał przygotować 180 marynarzy. Burmistrz Hufeland nazwał to plagą i ciężarem (och te łyki, nie wiedzą co dla nich dobre) i przystąpił do wypełniania nakazu. Do marca 1811 niestety brakowało jeszcze 93 marynarzy.

[link widoczny dla zalogowanych] jest jeszcze przewodnik z lat 40-tych XIX wieku z krótka wzmianką o ostrzale Nowego Portu w 1812 roku. W tym samym przewodniku piszą też o uroczym, lecz strasznie odległym miejscu, do którego można się dostać tylko statkiem (parowiec przepływa 4 mile z Sopotu na Hel w dwie godziny) a nie koniem i wozem, choćby z powodu braku drogi i piasków. To tak na marginesie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Sob 17:59, 07 Maj 2011, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scot
Sergeant



Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:11, 07 Maj 2011    Temat postu:

Ciekawe, ciekawe Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom Farell
Corporal



Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kerry Mountains

PostWysłany: Pon 16:19, 09 Maj 2011    Temat postu:

Znalazłem kolejną wzmiankę o lądowaniu Anglików na Helu. Jest ona w książce z 1840 pt: "Geschichte des Regiments Herzoge zu Sachsen unter Napoleon mit der großen Armee im russischen Feldzuge 1812". Książka jest [link widoczny dla zalogowanych] , zaś w wyszukiwareczkę po lewej proszę wpisać: Insel Hela. Wzmianka jest króciutka i niczego nowego nie wnosi. Powtarza to, co pisał autor "Geschichte der ... Leiden...", nawet dość dokladnie, w tym też o szczepieniach. Wniosek: albo mamy potwierdzenie faktu, albo saski autor bezwstydnie zasysał z cudzej książki.

Druga rzecz: Trafiłem na opis drugiej w 1812 akcji angielskiej na zatoce. Tej z września. W branżowym magazynie Armii Królewsko-Pruskiej, "Militär-Wochenblatt", w roczniku 1848, znajduje się dodatek cokwartalny, poświęcony naukowym zagadnieniom sztuki wojennej. W tym na pierwszy kwartał 1848 jest artykuł: "O rezultatach ekspedycji morskich w aspekcie ataku na wybrzeże i obrony wybrzeża". podzielone jest to na sześć rozdziałów, z których każdy omawia posługując się przykładami wojennomorskimi inny rodzaj działań: ostrzał twierdzy przez flotę, ostrzał floty wroga stojącej na kotwicowisku itp. Rozdział 6ty jest: "O atakach okrętów wojennych przeciwko pojedynczym bateriom nabrzeżnym i umocnieniom". Zaś w nim, przykład 11ty jest taki:

" 1812. Gdy Francuzi posiadali Gdańsk, angielsko-rosyjska flotylla uczyniła trzy próby, by usunąć Francuzów z redut przy ujściu Wisły.

Próba pierwsza miała miejsce 2 września. Flotylla nacierała w 2 liniach. Pierwsza składała się z korwety i 40 kanonierek wiosłowych (Kanonierschaluppen), druga z 27 szalup (Schaluppen). Po dwugodzinnym ostrzale ich wycofanie się stało się konieczne, bez rozpoczęcia ostrzalu przez linię drugą.

Drugi atak nastąpił wieczorem tego samego dnia siłami 72 kanonierek. Po trzygodzinnym ostrzale atak zakończono, przy czym Francuzi nie mieli ani jednego rannego.

Trzecie natarcie zostalo przedsięwzięte 4 października (!?) dwiema fregatami i 84 kanonierkami. Trwało od 10tej przed południem do 3 po południu. Straty francuskie wyniosły 2 zabitych i 6 rannych.

Flota oddała 8500 strzałów. Jej straty wyniosły 150 zabitych i rannych. Dwie szalupy wyleciały w powietrze, dwie inne zostaly ciężko uszkodzone, zas obie fregaty otrzymały 10 trafień. "

Hmmm... Może własnie dlatego nie ma z tego relacji w "London Gazette", jakby nie było oficjalnym pismie rządu brytyjskiego. Tam raczej nie drukowano doniesień o porażkach, chyba że trzeba było opinii publiczej uzasadnić odpowiednio i objaśnić jakąś szczególnie dotkliwą stratę (np. "St. George", 98, na skałach Danii). Zapewne Martin raport napisał, przesłał do sir Jamesa, tenże dołączył swój i wysłał do Admiralicji. Z setek spływających notatek publikowano niewielką część.
Kwestia dat. Sądzę, że trzeci atak mógł mieć miejsce raczej 4 września niż 4 października i że jest to pomyłka.


I osobna sprawa. Zupełnie poza tematem. Po co Anglikom byłaby ewentualna baza w 1810 roku na Helu. W 1808 byl sobie w Gdańsku kupiec francuski nazwiskiem Desmoland, jeszcze osiadły przed wojną. Człek ten zwęszył interes i postarał sie o list kaperski, wyposażył statek i zaczął na nim zbijać w morzu co się dało. Dorobiwszy się, wycofał się z interesu a statek odsprzedał kolejnemu przedsiębiorcy, nazwiskiem Pierre Andriel. Poza nimi działali jeszcze niejaki Moreau oraz Wolff. Ich statki: "Tilsit", "Voltigeur", "Wagram", "General Rapp" (!), "Le petit diable", wypadały na zbój z Gdańska i wracaly z pryzami. Słowem, może nie było to Port Royal Wód Północnych ale sól w oku angielskim jak najbardziej. "Petit diable", "Tilsit" i "Rapp" zostały zresztą zdobyte przez Anglików. Zakończyła się ta kaperska prosperity ostatecznie w 1811 roku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Pon 16:59, 09 Maj 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom Farell
Corporal



Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kerry Mountains

PostWysłany: Pią 18:27, 20 Sty 2012    Temat postu:

Dawno się nie pisało, aż ręce świerzbią... A propos piraterii gdańskiey.

Dziś aktualności z gazety. "Gazeta Korrespondenta Warszawskiego i Zagranicznego" rok 1810, nr. 52.

" Z Kopenhagi dnia 16go czerwca.

Słychać, że okręty Amerykańskie nie będą już więcej wpuszczane do portów Duńskich; co iednak potrzebne potwierdzenia.
Podług powieści szyprów, zdarzył się na Bałtyckim morzu następuiący trefunek iednemu kaprowi: kaper ten, zwany Kirschner, z Gdańska, który już dwa razy był chwytany przez Anglików, spotkał niedawno ieden statek i zapytał się go, czyli są gdzie okręty Amerykańskie? Po odpowiedzi, iż dwa znayduią się niedaleko Bornholm, popłynął tam, i zastał dwa okręty pod banderą Amerykańską, do których zaczął natychmiast strzelać. Obydwa niby to Amerykańskie okręty, wystrzeliły do kapra ze wszystkich dział swoich, a zabrawszy go z ludźmi, spaliły. Dowódca z 21 ludźmi oraz dway chłopcy, zostawali przez trzy dni na okręcie Angielskim, poczym odprawiony sąd woyskowy miał skazać dowódcę kapra na powieszenie. Dwóch chłopców wysadzono na ląd w Meklenburskim; przyrzekli oni, że nie będą już należeć do podobnych wypraw. "

Żeby było ciekawiej, w tym samym numerze:

" Z Gdańska, dnia 14go czerwca.

Handel nasz wziął pomyślny obrot, ponieważ odtąd zawiiać mogą wszystkie okręty, ktoreby papierami swemi dowiodły, iż nieprzybywaią z Anglii, ani do tego Mocarstwa należą. Wpuszczaią się także towary Amerykańskie, po okazaniu, iż są własnością neutralną. Wszystko to oznacza, iż handel importacyiny doznawać będzie względów w tuteyszym mieście. Uwolniono iuż towary Amerykańskie, na które niedawno sekwestr włożono".

No to się kaper pochytrzył. Jeżeli zresztą uwolniono handel z Amerykanami, dlaczego napadał? Chyba, że doniesienie jest starsze niż to z Gdańska. Wszak z Meklenburskiego kawał na piechotę do domu...

I ieszcze z czerwcowego Nomeru tey samey Gazety:

[link widoczny dla zalogowanych]

Krążą okręty, krążą... lato 1810.

Lato się skończyło, nadeszła jesień. Według tego co piszą w "Gazecie", u Anglików wielka bieda. Co dzień ktoś sobie w Londynie w łeb strzela z powodu bankructwa a wojsko ponosi klęskę za klęską o czym donoszą obfite korrespondencye z Portugalji. Na przykład: Jenerał Angielski Wellesley dostał od swego Króla tytył wicehrabiego Talavera, co bardzo dziwne, gdyż każden kto "Gazetę" czyta, wie że bitwa ta straszliwą klęską Anglików się skończyła. A będzie im gorzej, bo nie dość że Cesarz surowo nakazał ich wygnać z Portugalji to jeszcze co dzień po kilkanaście okętów im tonie. Przynajmniej tak z "Gazety" wynika.

Jednak bladzi wyspiarze nie rezygnują, zaś Admirał Saumarez u wybrzeży Szwecji, gdzie właśnie cały naród na kolanach witał jenerała Bernadotte, pisze listy i liczy topniejące w oczach siły. A tu na domiar złego takie jeszcze coś ....

[link widoczny dla zalogowanych]

I jak tu się nie załamać !

8go grudnia "Gazeta" donosi, przedrukowując korespondencje z "Monitora", że poniszczone i pozbawione masztów angielskie statki kupieckie wpływają do Gdańska, Piławy a nawet do Szczecina i są tam zajmowane. W samej Piławie naliczono ich 102 a towarów na nich na summę 40 miljonów. Korespondencje są z dni: od 31.10. do 4.11.1810.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tom Farell dnia Sob 19:08, 21 Sty 2012, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tom Farell
Corporal



Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kerry Mountains

PostWysłany: Czw 22:24, 02 Lut 2012    Temat postu:

Nowości gazetowe. Właściwie powinno być to w temacie o Kołobrzegu ze względu na miejsce ale ... ale ze względu na czas i niektóre inne zaszłości będzie tutaj. Gdzieś już tu pisałem, że zaalarmowane pojawianiem się Anglików na Bałtyku pruskie wojska obsadzały wybrzeże, wypełniając zobowiązania sojusznicze względem Francji (no, lepiej samemu obsadzać niż doczekać się obsadzania przez wojska francuskie), więc to będzie lepiej leżało w tym akurat temacie.

Rok 1811, przedruk w "Gazecie Korrespondenta Warszawskiego i Zagranicznego" z "gazety Berlińskiey" z 3 czerwca.

" Fregata Angielska, która dnia 25 bieżącego miesiąca (pewnie maja) pokazała się przed zewnętrznym portem Kolbergskim, i od tego czasu trzymała port tuteyszy w zamknięciu, wysłała statek w drugie święto Zielonych Świątek, to iest: dnia 3go bieżącego miesiąca i wywiesiła na nim banderę Pruską; statek ten płynął prosto ku portowi. Lecz dowódca i Podpułkownik Kamptz, który odebrał rozkaz ażeby wszystkie statki Angielskie, chcące lądować, zatapiał, przypuścił go do odległości wystrzału z działa; co gdy nastąpiło, strzelcy rozstawieni przy porcie i działa z zamku Münde, dawały ognia do owego statku, który śpiesznie powrócił do fregaty, stoiącey na kotwicy o pół mili od zamku; nie można wiedzieć, czy Anglicy mieli co zabitych i ranionych, gdyż bałwany morskie, dosyć wielkie, nie pozwoliły tego dostrzedz".

Było też w którymś z wcześniejszych numerów o przysposobieniu w zamku Münde tamże do strzelania palnemi kulami na Anglików (oraz o entuzjazmie ludności, która zobowiązała się zaciągać straż by pędzić Anglików etc. etc). Było też w innym numerze o urządzeniu w fortach Świnoujścia pieca do strzelania rozżarzonymi kulami - z tymże tam napisano wprost, że chodzi o piec a nie kombinowano o "palnych kulach".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.piechotabrytyjska.fora.pl Strona Główna -> History-Historia-chwała brytyjskiej piechoty. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin